Malinowa przyjemność na naszych ustach - peeling Mokosh
Witajcie!
Dziś przychodzę do Was z recenzją peelingu firmy Mokosh, który otrzymałam z ChillBoxem, którego zawartość pokazywałam Wam w poprzednich postach :) Szczerze mówiąc żałuję, że odkryłam peeling do ust tak późno. Już teraz wiem, że brakowało mi tego produktu w mojej codziennej pielęgnacji!
Taki zabieg w domowym zaciszu jest przyjemnością. Opary malin cudownie relaksują i dopełniają całość pielęgnacji twarzy :) Jestem bardzo zadowolona z osiągniętego efektu, wargi są odżywione, miękkie i przygotowane do użycia balsamu. Peeling pozostanie ze mną z pewnością na dłużej!
Pozdrawiam, Kamilyaa
Dziś przychodzę do Was z recenzją peelingu firmy Mokosh, który otrzymałam z ChillBoxem, którego zawartość pokazywałam Wam w poprzednich postach :) Szczerze mówiąc żałuję, że odkryłam peeling do ust tak późno. Już teraz wiem, że brakowało mi tego produktu w mojej codziennej pielęgnacji!
Peeling zamknięty w szklanym słoiczku będzie prezentować się elegancko na każdej półce. Do wykorzystania mamy 15 ml malinowej słodyczy. Produkt intensywnie pachnie maliną, bliżej mu do zapachu naturalnego owocu niż chemicznych substytutów. Peeling ma konsystencję musu i bez problemu rozprowadza się po ustach.
Do stworzenia peelingu wykorzystano same drogocenne składniki, które wypielęgnują nasze usta. Masło Shea z lanoliną zabezpieczą je przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych natłuszczając nasze wargi. Olej z pestek malin wraz z olejem ze słodkich migdałów zadbają o odpowiednie nawilżenie, a obecne w produkcie drobinki cukru brzozowego sprawią, że nasze usta nabiorą cudownej gładkości.
Taki zabieg w domowym zaciszu jest przyjemnością. Opary malin cudownie relaksują i dopełniają całość pielęgnacji twarzy :) Jestem bardzo zadowolona z osiągniętego efektu, wargi są odżywione, miękkie i przygotowane do użycia balsamu. Peeling pozostanie ze mną z pewnością na dłużej!
Pozdrawiam, Kamilyaa